Xoi, wietnamski ryż, który klei się do palców
Xoi to niewielki posiłek, którego głównym skałdnikiem jest ryż. Odpowiednio przyrządzony nabiera lubianej w Azji lepkiej, kleistej konsystencji, której urokowi uległam też ja. Xoi może być słodkie i słone, może być białe, w kolorach tęczy lub zupełnie czarne. Może być ciepłym daniem zastępującym lunch albo słodkim deserem do złapania w ręke (do zaklejenia się i zasłodzenia również). Na poniższych zdjęciach jest zaledwie kilka rodzajów xoi, których udało mi się spróbować, z wielu istniejących. Mimo jego ogromnej popularności w całym Wietnamie trudno było mi zlokalizować sprzedawców tego przysmaku czego głównym powodem była nasza desynchronizacja – oni sprzedawali kiedy ja jeszcze głęboko spałam.
Xoi bap nhao wieczorową porą, Quy Nhon
To słodko-słone xoi wypatrzyłam podczas naszych wieczornych wycieczek skuterowych. Zdaje się, że na śniadanie spożywa się słodkie odmiany kleistego ryżu, a te o smaku wędrującym w słonym kierunku automatycznie stają się daniami obiadowo-kolacyjnymi. Ta porcja przyrządzona była ze słodkawą mamałygą, pastą mung, posypana cukrem i wiórkami kokosowymi. Troche sie bałam, a okazała się bardzo smaczna;]
Xoi ga w typowej “hole in the wall”, Da Nang
Ciepła, bardzo smaczna porcja kleistego ryżu z kawałkami pysznego kurczaka i suszoną cebulką. Do tego miseczka gorącego bulionu. Trafiłam na to danie w Da Nang – pierwszym miejscu gdzie dopadło nas załamanie pogody i każde ciepłe, energetyczne jedzonko było na wagę złota.
Słodkie xoi przy Ben Thanh Market, Sajgon
Niestety nie wiem jak nazywa się to xoi. Składają się na nie trzy rodzaje kleistego ryżu, w różnych kolorach, gęste mleko kokosowe, cukier i prażone orzeszki. Sprzedwczyni, zapewne widząc białą twarz, zarządała kwoty ze trzy razy większej niż powinna. I dostała co chciała, bo nie miałam zamiaru się targować. 30,000 VND (4 PLN) trafiło w jej łapska, a w moje trafiła miseczka najlepszego ryżowego deseru.
Kolorowe xoi vi z cukierni, Da Lat
Zielone, bardzo słodkie, kwadratowe, posypane sezamem xoi vi sprawiło mi dużo frajdy i zapewniło kilkugodzinną ciążę gastronomiczną. Zamiast zjeść jako osobne danie, spałaszowałam je jako deser do spółki z równie sycącym, ryżowym banh cam. To na dobrą sprawę konkretna porcja ryżu jest. Duuuuużo za dużo…
Xoi chien, Ha Noi
To smażone, kwadratowe dziwactwo wypatrzyłam u pani sprzedającej przepyszne banh bao, którymi zajadaliśmy się w Ha Noi. Kupiłam je, bo nie mogłam NIE zaspokoić ciekawości i NIE odkryć co jest w środku. Założyłam też, że skoro bułka z wieprzowiną jest primo sort to i dziwne xoi będzie dobre. Błąd. Ciastko w głównej mierze składa się z tłustego od smażenia ryżu i smakuje jak smażony kleik. W samym środku jest trochę masy z pasty mung i mielonej wieprzowony. Wielkie to, ciężkie to, ale dosyć tanie i pewnie w chłodne wieczory znajduje swoich wielbicieli.