Menu ☰

Nie kupuj, adoptuj

PO CO TAK DŁUGO ZWLEKAŁAM

Miałam w życiu trzy psy ze schroniska.
Figa była z Palucha, moi rodzicę zgodzili się na nią po długich namowach i wszyscy bylismy w niej zakochani.  Towarzyszyła nam 8 lat, całe moje dorastanie z gluta w pełnoletnią pannę.

Felek też był z Palucha i wzięłam go jako 28-latka, po dekadzie bez zwierzaka. Bardzo wygodnie mi się żyło bez psa i łatwo sie do tego przyzwyczaiłam, ale już po kilku chwilach z Felsonem w mojej głowie dzwoniła tylko jedna myśl: „po co tak długo zwlekałam?!”

Pestka jest z Fundacji Przyjaciele Braci Mniejszych, wzięłam ją 16 miesiący po pożegnaniu Felka. Znowu szybko przyzwyczaiłam się do niezobowiązującej lekkości bezpsiego życia i znowu, niosąc ja na rękach do samochodu, kiedy miękło mi serce, myślałam tylko o jednym – „jak dobrze, że tak długo nie zwlekałam!”.

Życie z psem jest najpiękniejsze, najfajniejsze i najlepsze! Jeśli zastanawiasz się nad tym, ale masz wątpliwości – naprawdę, wszystkie znikną, kiedy już będziecie razem w domu.
Go for it! Szukaj swojego psiaka i daj się kochać!

ADOPCJA

Podchodząc do adopcji stajesz przed wypełnieniem ankiety adopcyjnej. Spodziewaj się pytań o styl zycia, powód adopcji, rytm dnia, wcześniejsze adopcje i kontakt ze zwierzetami, zdrowie, sytuacje mieszkaniową, wakacje, pozostawianie psa samego, gotowość do rozwiązywania problemów i wzięcia za zwierzę odpowiedzialności. Wszystko po to, by określić czy nadajesz się na opiekuna i dobrać psa, z którym się do siebie dopasujecie. W czasach pandemii wybór psa wygląda dość… dziwnie. Standardowe odwiedziny w schronisku zastąpiły odwiedziny na stronie internetowej. Miałam trochę niesmaku, że wybieram psa jak w katalogu, ale myślę, że dla niektórych osób, to może być bardzo pomocne ponieważ odwiedziny w schronisku potrafią być bardzo ciężkim emocjonalnie przeżyciem, a teraz można tego częściowo uniknąć.

Po przejrzeniu wielu zdjęc i opisów psiaków zdecydowałam się porozmawiac z pracownikami schroniska o dwóch, zadzwoniłam i po rozmowie okazało się, że moje warunki i styl życia powinny być w zgodzie z jednym znich. Wysłałam wypełnioną dokładnie ankietę i czekałam na kontakt, który nastąpił po ok. 3 dniach. Dokładne informacje z ankiety nadal pasowały do pieska, którego wybrałam, zatem zaproszono mnie na spotkanie, na konkretny dzień i godzinę. Pamiętaj, że jadąc na to spotkanie nie masz obowiązku wyjść z psem, ono jest po to, by go poznać i zobaczyć, czy między Wami jest jakaś więź. Może okazać się na miejscu, że pracownicy schroniska zaproponują Ci innego czworonoga, jeśli z tym wybranym na podstawie zdjęcia nie zaskoczy (nie wiem czy tak w ogóle się kiedykolwiek dzieje, ale jeśli tak, to nic na siłę).

W czasach przed pandemią to wszystko odbywało się w schronisku – wybór psa i od razu interakcja, spacer, wypełnienie ankiety. Pamiętam, że było to dla mnie dużo większe przeżycie, teraz, wiedząc, że jadę po konkretną sunię, było jakoś łatwiej.

PESTKA JEST MEGA!

Za nami wspólne 6 dni. Na spotkaniu w schronisku nie chciała nawet popatrzeć w moja stronę, była spięta i stremowana, ale nie miałam wątpliwości, że to ona. Przy podpisywaniu dokumentów, w biurze, nieśmiało polizała mnie w kostkę, a chwilę później siedziałyśmy już razem na podłodze i dostałam pierwszego buziaka w nos. Kiedy niosłam ja do auta na rękach, stwierdziłam, że ta mała i kochana schroniskowa Nasturcja będzie od teraz Pestką.

I tak Pestka w ciągu pierwszej doby, bez problemu poprowadziła ze mną jogę nidrę, nauczyła się co to kot, smycz, szelki, zaczęła reagować na nowe imię i coraz śmielej oglądać świat, którego przez całe dorosłe życie widziała przez kratki bardzo niewiele (Pestka trafiła do schroniska jako 5-cio miesięczny szczeniak, wzięliśmy ją jako 3-latkę).
Jest mega! Jak musze sprzątać kupę z podłogi też jest mega. Jak 10 min namawiam ją na spacer – jest mega! Jak budzi mnie o 5:30, żeby powiedzieć buziakami, że kocha i jest szczęśliwa – jest mega! Jak szczeknie swoim zaskakującym barytonem w środku nocy stawiając nas na nogi – też jest mega! 

Wiecie co było jednym z najbardziej rozbrajających momentów – mamy w domu dość strome i kręte schody na piętro, do sypialni – no i Pestka zupełnie nie umiała w schody, wyprawa na szczyt była dla niej nie do ogarnięcia. Kiedy widziała, że szykujemy się do sypialni na górze, wspinała się wystraszona na pierwszy schodek i czekała, żeby wziąć ją na ręce, kumając, że to jedyna opcja transportu. Zaczepiała się mocno przednimi łapkami o mój bark i z walącym sercem ruszała w podróż. Trzymanie jej wtedy, takiej delikatnej, wystraszonej, trzęsącej się lekko, ale jednak gotowej na wyzwanie, to było uczucie z mało mi znanych – o wielkiej odpowiedzialności, miłości, sile, zaufaniu, no niby wnoszę po prostu psa po schodach, a jednak to ja sama robie krok na jakiś kolejny poziom.

MAŁE SUKCESY

Za nami 2 tygodnie. Pestka weszła po schodach! Już wiem jak czują się mamy, obserwując swoje berbecie, które stawiają pierwsze kroki :). Najwieksze, najstromsze, najgroźniejsze schody zostały pokonane, w górę i w dół, a ja się popłakałam. Pestka łazi zatem gdzie chce i kiedy chce. Nie ma też problemu z zostawianiem jej samej – zaczynalismy od 10 minut, okazuje się, że 3-4 godziny też jest ok.

POZNAWANIE ŚWIATA

Już blisko 2 miesiące z Pestką, jestem zakochana po uszy. Obserwuję rozwój bystrego, odważnego psa, który dzielnie i z gracja przeskakuje nad kolejnymi lękami. Przez długi czas nie było mowy, żeby wychodzić z nią na spacery poza bramę – to był główny powód mojej przeprowadzki z mokotowskiego bloku do legionowskiego domu z ogrodem, gdzie Pestka czuje się jak królowa. Teraz już widać radochę na zwiedzanie nieznanego świata i nie trzeba zachęcać jej do kolejnego kroku smaczkami. Nadal trochę onieśmielaja ją ludzie, ale oglada się za nimi i węszy, psy są jeszcze nie do ogarnięcia więc jak jakiś nas mija to przykucam, a Pestka się we mnie chowa, aż teren będzie bezpieczny 🙂 Jesteśmy też po pierwszym spacerze przez miasto i wyjściu do kawiarni, a ponieważ Pestka najlepiej się czuje na kolanach to przysporzyło nam to sympatii większości przechodniów.

6 MIESIĘCY Z PESTKĄ – PODRÓŻE

Podróże. To był najwiekszy dylemat w podejmowaniu decyzji o adopcji. Kiedy miałam poprzedniego psa, Felka, zdecydowałam się na 1,5-roczną przeprowadzkę do Wietnamu i kilka dłuższych wyjazdów do Indii. Gdyby nie wsparcie moich rodziców którzy zgodzili się przyjąć Felka na tak długo, nie mogłabym pewnie sobie na to pozwolić. Rok 2020 w pewien sposób rozwiązał dylemat – podróżujemy właściwie tylko po Polsce, czyli wszystko jest w zasięgu samochodu. Pestka od początku bez problemu jeździ autem, super odnajduje się w różnych miejscach i przede wszystkim pełne wspólnych wyjazdów lato sprawiło, że nasz pies jest już naprawdę dzielnym chwatem! Jej obawy i brak zaufania nie minęły, ale na szczęście Pestka nie reaguje agresja na lęk, a raczej wycofaniem – unika, chowa się (najchętniej gdzieś u mnie) i z takiego miejsca, gdzie czuje się pewniej obserwuje i znów idzie w świat. Okazała się świetnym kompanem wyjazdów jogowych, mieszkała w domu z kilkunastoma osobami i kilkoma psami, jest wielka fanką bałtyckich fal i dzikiego biegania po plaży, kocha las, a z psa nie kumającego żadnych zabaw zmieniła się w patykarza, piłkarza i w ogóle cokolwiek, ktokolwiek jej rzuca – jest szczęście!

Nie wiem jeszcze co będzie, jak z lubym będziemy chcięli jechać gdzieś, gdzie nie weźmiemy ze sobą psa, ale nie mam wątpliwości, że znajdziemy sposób i pewnie jakoś oswoimy Pestkę z naszymi najbliższymi przyjaciółmi i rodzinami na tyle, by mogła z nimi zostać. Do tej pory jest dośc nieufna i jest z tych piesków, co nie lgną do głaskania i przytulania do nikogo, poza nami.

PODRÓŻE Z FELKIEM

Pisząc o podróżach podpowiem jeszcze z moich doświadczeń z Felkiem. O ile nie lubił podróży autem, to był z niego chojrak, 'nie bał się nikogo i z każdym kumplował, taki cygański pies. Często zdażało mi się, że ktoś z przyjaciół brał go na 1-2 dni do siebie, a jeśli nie mogłam sie Felkiem zająć bo pracowałam do nocy, to sąsiadka lub mój przyjaciel zawsze mieli klucze i ustalałam z nimi, że wpadną go nakarmić i wyprowadzić. Znał ich i to nie był nigdy problem.

Skorzystałam tez kiedyś z fajnej opcji – 'dogsitting’. Młoda para, ludzie, którzy psa mieć nie mogli, bardzo chętnie zajmowali się, za racjonalną opłatą, psami tych, którzy musieli gdzieś na chwilę wyjechać. Taki psi hotel ale w przytulnej, domowej wersji. Wpadliśmy do nich z Felkiem w odwiedziny i na wspólny spacer, poznali się, polubili i 2 dni później zostawiałam im mojego pupila na kilka dni, wiedząc, że jest w dobrych rękach. To się interesująco odwróciło – lata później, krótko po śmierci Felka, sami zdecydowaliśmy się z moim chłopakiem zostać dogsitterami, wspaniałe zajęcie, może to być cudowny sposób na bycie ze zwierzętami jesli nie można z jakiegoś powodu mieć własnych.

W wiele miejsc zabierałam też Felka, dokładnie tak jak Pestkę, ale ponieważ był mocno nadpobudliwy to dłuższe podróże nie były dla niego komfortowe – kiedyś dałam mu środki uspokajające, żeby jakos przetrwał, ale zdecydowałam, że wolę znaleźć mu fajną opieke na miejscu niż ciągąć daleko, skoro go to męczy. Którkie wycieczki nie były problemem i zwykle mi towarzyszył.

Mija właśnie pełna radości z Pestki jesień, a w czasach, jakie mamy, śmiech, wtulenie nosa w psią sierść czy codzienne psie buziaki naprawdę poprawiają jakość życia.

Tagi: , , , , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *