7-letnie cykle kobiecości
Bardzo lubię to zdjęcie. Oddaje dokładnie to, gdzie jestem i co czuję. Delikatność i połączenie. Wrażliwość i lekkość. Szczęście, spokój i akceptację – świadomość swoich niedoskonałości i bólu, który noszę w sobie. Cierpliwe odpuszczanie. Czekanie na to, co nadejdzie. Harmonię.
W Medycynie Chińskiej istnieje zasada siedmioletnich etapów, przez które kobieta przechodzi w kolejne fazy rozwoju swojej kobiecości. Jesienią 2010 roku, gdy miałam 28 lat i wkraczałam w piąty cykl, zaczęły się dla mnie najważniejsze lata. Okres trudnych lekcji, kryzysów i momentów, które wydawały się końcem świata – by w końcu odkryć zupełnie nową rzeczywistość, pełną samoświadomości. To, co wydarzyło się od tamtego czasu i jak bardzo się zmieniłam, wciąż mnie zaskakuje. Nie potrafię sobie wyobrazić, że mogłabym być gdziekolwiek indziej niż tutaj. I jestem ogromnie wdzięczna wszystkim ludziom i wydarzeniom, które pozwoliły mi przejść tę drogę.
Pamiętam, że przez lata moją największą intencją było jedno – znaleźć równowagę. Być w harmonii. Błąkałam się między skrajnościami, wpadając w emocjonalne sinusoidy, które nie miały końca. Byłam tym zmęczona do granic.
I oto jestem – w 2017 roku, rozpoczynając kolejny, siedmioletni etap mojej kobiecości z tym, czego tak długo szukałam. Z harmonią. Zestrojona ze sobą. Świadoma, co jest moje, a co nie – i choć ta świadomość jeszcze nie daje mi pełnej wolności, ufność, którą czuję w sercu, jest obietnicą, że wszystko, co przede mną, będzie piękne.
Chyba musiałam najpierw zajrzeć w głąb siebie, by dostrzec piękno świata na zewnątrz.