Vipassana, 10-dniowa medytacja w ciszy
W przeciągu ostatniego roku poznałam kilka bardzo inspirujących osób, które na dobre zagościły w moim sercu. Wraz z nimi pojawiła się Vipassana, o której jeszcze niedawno nie miałam pojęcia. Wystarczyły dwie rozmowy by zdecydować, że to coś dla mnie.
10-dniowe kursy odbywają się na całym świecie, także w Wietnamie, który jest obecnie moim domem – nie czułam jednak, że Hanoi lub Sajgon to dobre miejsca na to odosobnienie. Nie ta przestrzeń, nie ta energia. Wybrałam serce Ziemi, zielone, piękne Bali i udało mi się dostać na ruszający w pierwszych dniach października kurs. Początkowo miało to być moje prywatne przeżycie, ale już teraz wiem, że tej metody nie można trzymać tylko dla siebie, warto ją nieść w świat i mówić o niej, szczególnie w naszej, zachodniej kulturze, która niewiele wie o Buddyzmie i jego tradycjach.
Vipassana oznacza wgląd w prawdziwą naturę rzeczy, potrzeganie rzeczywistości taką, jaka jest. To spojrzenie jest mi bliskie z nauk medycyny chińskiej i może dlatego tak spodobała mi się buddyjska technika, która pozwala lepiej i pełniej żyć, uwalniając nas od cierpienia, od “wbudowanego w nas” niezadowolenia. Przez całe życie, a według buddyjskich wierzeń także i poprzednie wcielenia, przyswajamy pewne schematy odczuwania oraz reagowania na te odczucia. Możnaby je zawęzić do dwóch – pożądania i awersji. Dajemy im się porwać, przytłoczyć i omamić co w rezultacie staje się źródłem naszych wszelkich smutków, żali czy depresji.
Praca z umysłem i ciałem, której oddajemy się przez długie godziny każdego dnia kursu, uczy nas okiełznania tych odczuc i skupienia się na naszej własnej, prawdziwej rzeczywistości – naszym “tu i teraz”. Początkowo jest to obserwacja oddechu, jego dotyku, przepływu przez nozdrza, która z czasem rozszerza się na wnikliwe rozpoznawanie wrażeń płynących z całego ciała. Ta uważna medytacja pozwala nam dostrzec na własnej skórze jedno z podstawowych praw Natury (Dhamma) – prawo Przemijania (Anicca), nietrwałości, płynności wszelkich odczuć z jakimi mamy do czynienia. Rozumiejąc tę zmienność uczymy się panować nad naszym umysłem i jego dominującą tendencją do reagowania i warunkowania (Sankhary) częściej niż do obserwacji, która jest domeną świadomości (Vinnyana). W skrócie można by to uprościć do stwierdzenia, że niewiele się przyglądamy, natomiast zbyt szybko oceniamy, reagujemy. Vipassana przychodzi z pomocą w odnalezieniu równowagi, w wyrobieniu nawyku obserwacji bez wzbudzania żadnych reakcji na to, co zaobserwujemy. Tym sposobem nie dajemy się ponieść ani potrzebie doświadczania przyjemnych odczuć ani niechęci do nich, pozostając w stanie harmonijnej podróży, świadomi, że wszystko zaraz ulegnie zmianie. Pełen spokój umysłu.
Skupienie na obserwacji pozwala nam z czasem wejśc na wyższe poziomy czucia naszego ciała, drgania energii, wszystkich cząsteczek, które je tworzą. Ten stan umożliwia “rozpuszczenie” głeboko wyrytych wzorców, tych które kierują nami bez naszej kontroli, często też wbrew naszej woli. Doświadczając naturalnej wibracji, wolni od wszelkiej oceny, od poczucia “ja”, pozwalamy duszącym nas szablonom unieść się z największych głębin i ulecieć, uwalniając nas krok po kroku od naszych cierpień, nieszczęść i niedoli.
Vipassana daje zrozumienie, że pozwoliliśmy się kontrolować schematom i oczekiwaniom, które każą nam się czegoś spodziewać czy wręcz domagać, tym samym oślepiając nas i nie pozwalając dojrzeć (i smakować!) dziejącej się wokół nas, w każdej sekundzie, rzeczywistości. W ciągu tych dziesięciu dni dotarło do mnie wyraźnie, że odczucia, emocje, ludzie, rzeczy przychodzą i odchodzą, a my przemijamy i to jest jedyne, niezmienne prawo, które rządzi światem. Zrozumiałam to i temu zaufałam, a to daje dużą ulgę. Zdobyłam też narzędzia i wiedzę jak z nimi pracować, by nie generować dalszych sztucznych oczekiwań, by powstrzymać się od oceny i gwałtownych reakcji, od gniewu, żalu czy zazdrości na rzecz zrozumienia, współczucia i bezwarunkowej miłości.
Landih Ashram, Kintamani, Bali – przepiękne miejsce na odosobnienie.