Menu ☰

Obowiązkowa kanapka w Sajgonie


Co nowatorskiego można wymyśleć w kwesti banh mi? Zwykle te same składniki – wędliny, pasztet, smażone jajko, kolendra, ogórek, czasem piklowana marchew i zielona papaja, pakowane w mniej lub bardziej chrupiącą bułkę i sprzedawane w tysiącach budek w całym kraju. Jednak jakoś tak się składa, że to proste, wietnamskie śniadanie stało się najbardziej znaną kanapką na świecie i nawet jeśli zje się ich dziesiątki – nie potrafi się znudzić. Zajadam się banh mi od 6-ciu lat i ZAWSZE mam z tego posiłku frajdę! Czasem łapię pierwszą z brzegu by szybko zaspokoić głód, a czasem wędruje pół miasta podążając za czyjąś rekomendacją.
Jednym z takich polecanych miejsc jest Banh Mi Hong Hoa w Sajgonie i faktycznie, wszystko się tutaj zgadza. Rewelacyjne, chrupiące bułki, co przestaje mnie dziwić gdy za szklaną gablotką dostrzegam półki pełne rumianych bagietek. Mają po prostu własną piekarnię i masa ludzi zaopatruje się tu tylko w pieczywo. Nie wpływa to nijak negatywnie na strumień klientów czekających cierpliwie na swój papierowy pakunek z przepyszną kanapką.
Spragniona lżejszych smaków decyduję się na banh mi ca, bułke z rybą przygotowaną w pomidorowym sosie. Pierwszy gryz i wiem, że to był szalenie trafiony wybór – jest doskonale i jest coś nowego! Sos miesza się z chlustem majonezu i stanowi doskonałą przeciwage dla chrupiących w zębach pikli i kruchutkiej skórki mojej ciepłej bagietki. Ogórek i kolendra dają lekkości i świeżości, a przewijające się w tym miksie małe plasterki chili nie pozwalają popaść w marazm kubkom smakowym. Sprawdźcie to miejsce koniecznie, gdybym miała więcej czasu, stołowałabym się tam zdecydowanie częściej!



Banh mi Hong Hoa, 62 Nguyen Van Tran, Quan 1, Saigon; open morning to evening

Tagi: , , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *