Dzień Kobiet w Quy Nhon
Mało to podróżniczy temat, ale tak pięknej aury Dnia Kobiet nie doznałam nigdy, więc chociaż kilka zdań muszę po prostu napisać;] W Quy Nhon, gdzie obecnie przebywamy, Dzień Kobiet zaczyna się już 7 marca – mam nadzieję, że jest tak w całym Wietnamie! Całe miasto pełne jest kwiaciarek sprzedających bukiety i otoczonych wianuszkiem dziewczyn i chłopaków. Restauracje rozpoczynają jakieś szalone przyozdabianie ścian i stołów, a w całym mieście wszyscy się “szykują”. W powietrzu wisi słodki powiew święta. Nie udało mi się dowiedzieć dlaczego się to dzieje już dzień wcześniej, ale każdy kogo zapytaliśmy jakie to świeto dukał, że “Women’s Day”. “A jutro?” – “Jutro też!”;]
Ósmy marca jest jeszcze przyjemniejszy. Wszyscy panowie uśmiechnięci, przystrzyżeni (!), panie odstawione, a wokół kwiaciarek szaleństwo. Do tego po zmroku strzelają fontanny, migocą kolorowe światła, a z głośników rozbrzmiewa Lambada przełamywana szumem fal rozbijających się o plażę. Sama nie do końca w to wierzę, ale w całym mieście pachnie jaśminem! Wszyscy za ręke, pod ręke, z kwiatami – czy to spacerując, czy uprawiając skuterowy cruising po ulicach miasta. Tłumy w knajpkach rozstawionych na chodnikach, wtulone pary na ławeczkach w parkach i siedzące na plaży. Jakby kiczowato to nie brzmiało, to naprawdę kiczowate nie jest – jest natomiast bardzo przyjemne i czuje się, że wyczekiwane i wyjątkowe dla wszystkich. Komunistyczne święto w komunistycznym kraju bardzo się sprawdza. Zdrowie Pań!