Asian street food w Berlinie
Wietnamskie banh cuon w Dong Xuan Center po lewej, w środku i po prawej tajskie chee cheong fun, curry i pierożki dim sum w Preussen Park
Każdego miłośnika wietnamskiej i tajskiej kuchni mogę z ręką na sercu wysłać w dwa miejsca.
Pierwsze z nich to wietnamskie Dong Xuan Center, które warszawiakom na dzień dobry skojarzy się z Wólką Kosowską lub Marywilską. Centrum znajduje się w Lichtenbergu, gdzie dojazd np. z Kreuzberga zajmuje ok 25-30 min s-bahnem i autobusem lub tramwajem, ale wycieczka warta jest każdej minuty. Każdej. To jest jedno z niewielu miejść gdzie poczujecie wietnamski street food – maleńkie plastikowe stoliczki i jeszcze mniejsze krzesełka, para buchająca z garnków i rozgrzane patelnie, na których syczy ciasto do banh xeo. I pełno rozgadanych, rozsiorbanych wietnamskich rodzin wokół. Tak wyglada okolica przed jedną z dużych hal zakupowych. Ja na dzień dobry oszalałam z radości i stan ten nie uległ już potem zmianie. Widziałam tam mase pyszności – wspomniane naleśniki banh xeo, moje ukochane banh cuon, zupę pho, kleiste ryże xoi, całą masę słodkich deserów che i przepysznych wypieków posypanych sezamem czy zielonych, od liści pandanu, ciastek. Do tego mocna i słodka ca phe sua da w wąskiej, wysokiej szklaneczce ze słomką…no wszystko jak w Wietnamie! Ceny o ok. 1-2 eur przyjaźniejsze do kieszeni niż w innych rejonach miasta.
Jeśli zanurkujecie w hale z ciuchami to wyglądajcie niesamowicie zaopatrzonych wietnamskich sklepów. Kupicie tam wszystko co niezbędne do gotowania w domu, z całą masą świeżych owoców, warzyw i ziół na czele. Jest to pierwsze miejsce w europie, w którym trafiłam na świeżego jackfruita i duriana – jak ten śmierdzący koleżka dotarł aż tak daleko?? W halach są też bardziej eleganckie restauracje, których klimat i wystrój przypomina mi bardzo ten z analogicznych miejsc w Wietnamie. Jedna rada – zajrzyjcie, powąchajcie co w trawie piszczy i siadajcie tylko tam, gdzie zobaczycie azjatyckie twarze.
Kolejne miejsce znajduje się po zupełnie przeciwnej stronie Berlina, na południowym zachodzie. Jest to duży park, tuż przy stacji metra Fehrbelliner Platz – PreussenPark. W każdą ładną niedzielę (sobotę podobno też) to miejsce przejmują tajowie serwujący swoje rodzime dania. Kupicie tu masę świeżych sałatek, gorące zupy, różnorodne curry z mięsem, tofu lub samymi warzywami, słodki mango sticky rice, a nawet chińskie pierożki dim sum. Porcje za 5 eur są ogromne i nakarmią ze 2 osoby. Podobno mozna sie dogadać na mniejszą porcję za 3,5 eur, ale nie próbowałam. Jest gwarno, wesoło, berlińczycy piknikują w całym parku popijając piwo, a roześmiane tajskie Panie robią chętnym te wygibasy, co oni masażem nazywają. Przypuszczam, że w grudniu, styczniu i lutym raczej będzie tam pusto, ale i tak polecam sprawdzić jeśli trafi się suchy i cieplejszy weekend – na początku listopada biesiadowanie trwało jeszce w najlepsze!