Spontaniczna zupa dyniowa
Nie jestem wybitnie doświaczoną kucharką, właściwie przez większość życia wydawało mi się, że raczej nie umiem gotować i nigdy bym nie pomyślała, że kiedyś się w tym zakocham. Na szczęście czas mija, a ludzie i ich umiejętności ewoluują. Moje pozwalają mi teraz na trochę spontaniczne wrzucanie do garnka różnych składników i przypraw z całkiem niezłymi rezultatami. Ta zupa jest bardzo udanym wynikiem właśnie takich eksperymentów. Dość łagodna i słodka w smaku, o bardzo fajnej, głębokiej, ziemistej nucie. Ma też wszystko co niezbędne do rozgrzania i otulenia w jesienne popołudnie, po długim, szaro-burym, wilgotnym spacerze.
PRZEPIS
1 cała dynia hokkaido (1-1,5 kg)
2 łyżki mleka kokosowego (najlepiej z kartonu a nie aluminiowej puszki, zwróćcie uwagę by w składzie nie było nic ponad kokosa i wodę)
1 łyżka gęstego sosu sojowego (może być też zwykły)
1 łyżeczka syropu klonowego (może być też z agawy) lub płynnego miodu lub rozdrobnionego cukru palmowego
1 łyżka oleju np. ryżowego
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni Celcjusza. Dynię kroimy na pół, oczyszczamy z miękkiego miążsu i pestek, następnie kroimy w kostkę (razem ze skórką) i wkładamy do naczynia żaroodpornego. Polewamy wszystkimi składnikami, dokładnie mieszamy (najlepiej rękoma, można potem oblizać palce;)!). Pieczemy ca. 20 minut, aż dynia będzie miękka. Warto ze 2 razy w trakcie pieczenia przemieszać dynię z sosem. Wyjmujemy, odstawiamy na bok.
1 cebula pocięta w piórka
2 ząbki czosnku – obrane i przekrojone na pół
1 łyżeczka ziaren gorczycy
kawałek imbiru (ok. 2×2 cm), obrany i posiekany
0,5 łyżeczki kurkumy
0,5 łyżeczki sproszkowanego kuminu (kmin rzymski)
odrobina startych w rękach nasion kopru włoskiego
szczypta cynamonu
pół kubka gorącego rosołu (polecam eko kostki rosołowe z Rossmana)
250-300 ml mleka kokosowego
W dużym garnku, na odrobinie oleju podsmażamy delikatnie cebulę i czosnek (tylko do miękkości). Dodajemy imbir oraz przyprawy – gorczycę, kumin, kurkumę, cynamon i koper. Prażymy wszystko kilka chwil, by puściło aromat, uwazając by składniki nie zaczęły się przypalać. Dolewamy rosół i wrzucamy upieczoną dynię. Gdy zupa się zagotuje wlewamy mleko kokoswoe i ponownie doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy kilka minut upewniając się, że dynia jest mięciutka. Zestawiamy z ognia i miksujemy na dość gładką masę (można pozostawić niewielkie grudki dyni – fajnie robią). Jeśli zupa jest zbyt gęsta dolewamy wody/bulionu/mleka kokosowego. Przyprawiamy do smaku solą lub zwykłym sosem sojowym (dodana wcześniej kostka bulionowa już delikatnie “posoliła zupę”). Nie żałujemy sobie dokładek, w końcu jest zimno i jesień.